Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

14 listopada w wieku 84 lat odeszła na zawsze Krystyna Szygenda

M. Dziuma
Pani Krystyna spoczęła na cmentarzu w Damasławku, u boku ukochanego męża

Kiedy o niej myślę, widzę ją z filiżanką czarnej herbaty i z książką na bujanej ławeczce w naszym ogrodzie - mówi córka pani Krystyna, pani Danuta.

14 listopada odeszła Krystyna Szygenda z Międzylesia. Urodziła się w Trzech Króli, 6 stycznia 1934 roku. Ukończyła szkołę podstawową w Damasławku i dostała się do Liceum Pedagogicznego w Wągrowcu. - W 1952 roku mama zdała maturę, a po niej została nauczycielem w Niemczynie. Przez dwadzieścia lat uczyła pierwsze klasy. Nauczyła czytać i pisać wiele pokoleń młodych ludzi. W tym czasie podnosiła swe kwalifikacje, uzyskując wykształcenie wyższe zawodowe, w specjalizacji nauczyciel nauczania początkowego. W szkole w Niemczynie mama pracowała do 1972 roku. W tym czasie sytuacja rodzinna zmusiła ją do powrotu do Międzylesia, gdzie podjęła pracę w miejscowej szkole. Po reorganizacji szkół i zamknięciu szkoły w Międzylesiu, mama została nauczycielem w Damasławku i tam pracowała aż do emerytury w 1985 roku - mówi pani Danuta. Pani Krystyna wraz ze zmarłym już mężem Walentym doczekali się dwójki dzieci: Waldemara i Danuty. - Choć mama nam odradzała tę pracę, zostaliśmy oboje nauczycielami - mówi z uśmiechem córka zmarłej.

Jaka była pani Krystyna prywatnie? - Bardzo ciepła, rzetelna, nauczyła nas, że kłamstwo nie popłaca. Zresztą i mama i tato zawsze byli zgodni. Nauczyli nas szacunku do drugiego człowieka. Mama to był dusza człowiek. Zawsze była uśmiechnięta, dowcipna, nauczyła nas bycia ze sobą. Była trzonem naszej rodziny - opowiada pani Danuta. Jej ogromną pasją było czytanie książek. Zresztą widać to po jej mieszkaniu, którego salon cały był wypełniony regałami z książkami. Pozostałe półki wypełniają setki aniołków, które kobieta z pasją kolekcjonowała.

- Poza tym mama zbierała filiżanki i pisanki z różnych regionów świata - dodaje córka. Jak wspomina, jej mama miała ogromny talent do szycia. - Potrafiła ze starego garnituru naszego taty uszyć spodnie dla brata i sukienkę dla mnie. Potrafiła także tworzyć cuda na drutach i na szydełku - opowiada. W wolnych chwilach pani Krysia lubiła rozwiązywać krzyżówki. Jej konikiem jednak nie były proste panoramiczne. Lubiła te trudniejsze, jolki i anagramy. Zresztą do końca czytałam jej hasła krzyżówek, a ona odpowiadała - słyszymy od córki.

Kiedy zmarł pan Walenty, mąż pani Krystyny, kobieta wraz z córką zaczęła podróże po Europie. - Odwiedziłyśmy wiele krajów. Jeździłyśmy samochodem. Moja mama, ponad 70-letnia kobieta, po spędzeniu wielu godzin w samochodzie, wręcz wyskakiwała z niego z pytaniem: to dokąd idziemy? Moja mama była moją przyjaciółką. Relacja, która nas łączyła była cudowna i prawdziwa - mówi. Krystyna Szygenda doczekała się dwójki wnuków. Rodzinę zawsze stawiała na pierwszym miejscu. - Mama miała wielu przyjaciół. Od 1986 roku regularnie spotykała się ze swoją klasą z liceum. Do dziś miała z nimi wspaniałe kontakty. Jej koledzy pojawili się także na jej pogrzebie. Żegnało ją mnóstwo osób. Dziękujemy wszystkim, którzy tego dnia przyszli, by być z nią podczas jej ostatniej drogi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto