Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

11 I 2008 - FUNDACJA ZNÓW DO SĄDU - Ksiądz i były senator na ławie oskarżonych

Robert Olejnik
Skierowanie do sądu aktu oskarżenia przeciwko wszystkim osobom sprawującym najważniejsze funkcje w Fundacji Pomocy Bliźnim im. św. Maksymiliana Kolbego można uznać za początek drugiego aktu rodzinnej awantury państwa B.

Skierowanie do sądu aktu oskarżenia przeciwko wszystkim osobom sprawującym najważniejsze funkcje w Fundacji Pomocy Bliźnim im. św. Maksymiliana Kolbego można uznać za początek drugiego aktu rodzinnej awantury państwa B., w którą, oprócz swoich dorosłych dzieci, wciągnęli również emerytowanego już księdza infułata Antoniego Ł. i najbliższych współpracowników.

Nieco ponad pół roku temu zapadł już pierwszy wyrok w sprawie fundacji, gdzie oskarżoną była jedynie Bożena B. i dwie panie pełniące szeregowe funkcje w zarządzie. Żona byłego senatora została skazana na zapłacenie 3 tys. zł grzywny. Dwie pozostałe oskarżone sąd również uznał winnymi, ale odstąpił od wymierzenia im kary. Zanim jeszcze zapadł ten wyrok śledztwo przejęła prokuratura okręgowa, a na jej zlecenie dokumentację fundacji zaczęli przeglądać biegli.

Proces wykazał bowiem, że fundacja była przede wszystkim czysto rodzinnym przedsiębiorstwem, gdzie pani B. była pełnomocnikiem, jej mąż lub ksiądz Ł. na zmianę prezesami, a syn i zięć pełnili sowicie wynagradzane funkcje dyrektorskie. Natomiast o działalności charytatywnej, na rzecz której miały pracować fundacyjne (a więc łagodniej traktowane przez fiskusa) apteki, dość szybko zapomniano. Śledczym nie udało się przynajmniej natrafić na jakieś poważniejsze jej ślady.

Od początku postępowania prokurator Krzysztof Szczesiak miał kłopoty z uzyskaniem dostępu do dokumentów fundacji. Już kiedy syndyk masy upadłościowej zwracał się o nie do szefostwa fundacji, otrzymywał odpowiedzi odmowne, na dodatek nikt nie wiedział, jakoby, gdzie owe poszukiwane papiery są. Ponieważ w końcu zarządzono przeszukania w mieszkaniach i na terenach posesji wszystkich osób, które pełniły kiedykolwiek funkcje kierownicze w fundacji, zdecydowana ich większość się odnalazła, a pokój prokuratora, zasypany 481 tomami akt, zaczął przypominać pomieszczenie archiwisty.

Choć część (nie wiadomo jak duża) faktur, umów i uchwał zaginęła, w oparciu o ustalenia biegłych prokurator postawił Bożenie B. i dyrektor fundacji Ewie W. zarzut popełnienia oszustwa i wyłudzenia miliona złotych od Europejskiego Funduszu Rozwoju Wsi Polskiej. Fałszerstwo polegało na sporządzeniu kosztorysu zakupu i montażu kriokomory określonego typu na kwotę 1,35 mln zł, by uzyskać od owego funduszu pożyczkę na ten cel w wysokości miliona złotych. Zdaniem prokuratury obie panie od początku chciały kupić urządzenie dużo tańsze, a pozostałą kwotę, ponad 800 tys. zł, przeznaczyć na spłatę bieżących zobowiązań zaciągniętych na rzecz fundacyjnych przedsięwzięć gospodarczych (między innymi na zakup leków).

Oprócz oszustwa i wyłudzenia obu paniom, Kazimierzowi B., księdzu Antoniemu Ł., synowi państwa B. Mariuszowi oraz czterem członkiniom zarządu fundacji zarzucono ukrywanie dokumentów i składanie fałszywych zeznań co do miejsca ich przechowywania. Prokurator oskarżył dodatkowo Bożenę i Kazimierza B. o przywłaszczenie sobie odpowiednio 4 i 26,5 tys. zł na szkodę postawionej już w stan upadłości Fundacji Pomocy Bliźnim.

Ponadto księdzu i byłemu senatorowi zarzucono, że nie składali lub składali nierzetelne sprawozdania z działalności fundacji w okresie, kiedy byli jej prezesami. Natomiast Bożena B., podobnie jak w akcie oskarżenia, który zakończył się już wyrokiem skazującym (nieprawomocnym) w Sądzie Rejonowym w Koninie, została oskarżona o dziewięciokrotne sfałszowanie dokumentów, głównie rocznych sprawozdań fundacji.

Skrupulatne śledztwo nie wykazało, by popełnione przestępstwa w sposób bezpośredni przyniosły którejkolwiek z oskarżonych o nie osób finansowe korzyści. Jasne jednak się stało, że zapał do charytatywnych działań, jeśli nawet kiedykolwiek występował, szybko wystygł, a Fundacja Pomocy Bliźnim stała się firmą pomagającą głównie członkom rodziny B., którzy otrzymywali w niej wysoko płatne posady. A wszystko to firmowali swoimi nazwiskami szanowany proboszcz największej w Koninie parafii Antoni Ł. i były senator, lekarz z opozycyjną przeszłością, Kazimierz B., którzy teraz razem zasiądą na ławie oskarżonych Sądu Okręgowego w Koninie.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto