Chyba bardzo niewielu pamięta czasy, gdy wągrowiecki węzeł kolejowy tętnił życiem, a w parowozowni „pod parą” czekały na wyruszenie w trasę wielkie lokomotywy.
Jednym z ostatnich żyjących jeszcze maszynistów lokomotyw parowych i spalinowych jest Jan Muszyński, który we wrześniu 1952 roku rozpoczął pracę jako ślusarz w warsztatach wągrowieckiej parowozowni.
- Nasza parowozownia była wówczas jedną z największych w Wielkopolsce. Stacjonowało w niej 20 lokomotyw parowych, które wyruszały na trasy w całym regionie, jeździły do Krzyża, Inowrocławia, Poznania, Gniezna, Bydgoszczy. Obsługiwaliśmy wszystkie pociągi - wspomina.
Więcej czytaj w "Tygodniku Wągrowieckim"
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?