Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

92. urodziny Niusi Horowitz-Karakulskiej, dziewczynki z listy Schindlera. "Daje wyraz prawdzie"

Małgorzata Mrowiec
Małgorzata Mrowiec
Niusia Horowitz-Karakulska, a za nią prof. Skotnicki - podczas urodzin w Fabryce Schindlera
Niusia Horowitz-Karakulska, a za nią prof. Skotnicki - podczas urodzin w Fabryce Schindlera Andrzej Banaś
Krakowianka Niusia (Bronisława) Horowitz-Karakulska, jedna z ostatnich żyjących osób uratowanych przez Oskara Schindlera, 22 kwietnia kończy 92 lata. O urodzinową uroczystość - z koncertem, prezentami, spotkaniem w kameralnym gronie - zadbano w piątek w Fabryce Emalia Oskara Schindlera - oddziale Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. - Niusia od lat 90., czyli przez ostatnie 30 lat, jako naoczny świadek daje wyraz prawdzie, daje przekaz niewyobrażalnej tragedii czasów wojny. A z drugiej strony zawsze pokazuje, że w tych strasznych czasach byli ludzie, którzy mieli odwagę pomagać - podkreśla prof. Aleksander Skotnicki, przyjaciel Schindlerowców i autor książek o ich losach.

Niusia urodziła się w Krakowie w rodzinie żydowskiej 22 kwietnia 1932 roku. Jej młodszy brat to znany fotografik Ryszard Horowitz. Podczas okupacji w latach 40. XX w. jako dziecko z rodziną trafiła do krakowskiego getta, a następnie do obozu pracy w Płaszowie. Rodzina znalazła się na liście Schindlera i tak Niusia stała się jednym z dzieci ocalonych dzięki temu niemieckiemu przedsiębiorcy, który miał w Podgórzu fabrykę naczyń emaliowanych i ratował swoich żydowskich pracowników. W 1944 trafiła do Brunnlitz na Morawach, gdzie wraz z innymi zatrudnionymi w fabryce doczekała wyzwolenia w maju 1945 roku.

Zanim się tam znalazła, przez trzy tygodnie była w obozie Auschwitz. "Tam przeszłyśmy prawdziwe piekło. Byłam dwukrotnie skierowana do gazu, siedziałam już w przedsionku komory. Wyratowała mnie mama, która przez cały czas przechowywała jakimś cudem brylant, przemycony do obozu jeszcze z Krakowa, z czasu likwidacji getta" - wspominała po latach.

Po wojnie przez lata nie opowiadała nikomu o swoich przeżyciach wojennych. Przełom nastąpił, gdy do Krakowa przyjechał Steven Spielberg, aby nakręcić film "Lista Schindlera". Bronisława Horowitz-Karakulska została konsultantką reżysera, jak też wystąpiła w tym filmie w ostatniej scenie, razem z innymi ocalonymi przez Schindlera.

- Niusia jest jedną z ostatnich na świecie osób, przedwojennych krakowian, którzy w jakimś sensie reprezentują 60 tysięcy społeczności żydowskiej przedwojennego Krakowa. Ma taką misję: że reprezentuje nie tylko swoją rodzinę, ale tę całą społeczność, daje świadectwo prawdzie. Przeszła przez wszystkie kataklizmy okupacyjne, łącznie z gettem, z Płaszowem, z Oświęcimiem, z Brunnlitz, z historią Oskara Schindlera itd. Przez wiele lat utrzymywała to w tajemnicy, bo nie chciała wciągać w to swojej córki. Dopiero, gdy Spielberg zrobił film, otworzyła się, spotkała innych Schindlerowców, grała w ostatniej scenie - mówi prof. Aleksander Skotnicki.

Niusia Horowitz przez ostatnie 30 lat opowiada o tym, co przeszła, o wojennych losach - jako naoczny świadek. A jako dziecko obserwowała m.in., jak mordowano ludzi. - Przypominając to sobie, za każdym razem jakby przeżywa na nowo, nie śpi potem po nocach. Mimo to mówi o tym. Co jest wyrazem jej oddania tej sprawie - podkreśla prof. Skotnicki.

Co do Oskara Schindlera - Niusia ma jego portret nad swoim łóżkiem, nazywa wybawcą.

- I pokazuje też współczesnym, że nawet w najgorszych czasach można być człowiekiem. I to jest przesłanie na dzisiaj: że nie tylko grzebiemy się w koszmarnej przeszłości - uważa prof. Skotnicki.

Polacy czytają więcej

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: 92. urodziny Niusi Horowitz-Karakulskiej, dziewczynki z listy Schindlera. "Daje wyraz prawdzie" - Dziennik Polski

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto